Wypadanie włosów to problem, który może mieć dziesiątki przyczyn – od błahych, jak sezonowe osłabienie organizmu, po poważne, jak choroby autoimmunologiczne, zaburzenia hormonalne czy niedobory pokarmowe. Dlatego nie warto traktować utraty włosów wyłącznie jako defektu kosmetycznego. Często jest to sygnał ostrzegawczy wysyłany przez organizm. Właśnie dlatego tak ważne jest przeprowadzenie odpowiednich badań – nie na chybił-trafił, lecz ukierunkowanych na możliwe źródła problemu. W tym artykule podpowiemy, jakie testy warto wykonać, jak interpretować ich wyniki i dlaczego diagnostyka stanowi fundament skutecznej terapii przeciw wypadaniu włosów.
Dlaczego warto rozpocząć od badań diagnostycznych?
Zamiast sięgać po kolejne szampony i wcierki o obiecującym marketingu, warto zadać sobie pytanie: „Co tak naprawdę dzieje się w moim organizmie?” Włosy, jako struktura martwa, nie są w stanie same się regenerować – ich stan odzwierciedla kondycję wewnętrzną ciała. Osłabienie cebulek, spowolnienie fazy anagenu (wzrostu) czy przyspieszenie fazy telogenu (wypadania) mogą wynikać z niedoboru żelaza, zaburzeń pracy tarczycy, anemii, insulinooporności lub przewlekłego stanu zapalnego. Dlatego wizyta u trychologa lub lekarza powinna zacząć się od skierowania na podstawowe badania laboratoryjne – to one wykluczą lub potwierdzą najczęstsze przyczyny problemu. Co ważne, wiele zaburzeń przez długi czas nie daje objawów ogólnoustrojowych, a właśnie pogorszenie jakości włosów może być pierwszym sygnałem alarmowym.
Podstawowe badania krwi – od czego zacząć?
Podstawowym zestawem badań przy nadmiernym wypadaniu włosów są: morfologia krwi, poziom żelaza, ferrytyny, witaminy B12, D3 oraz badanie TSH, fT3 i fT4 (parametry tarczycowe). Morfologia pozwala ocenić ogólny stan zdrowia, poziom erytrocytów i hemoglobiny, które mogą wskazywać na niedokrwistość. Niedobór żelaza, nawet bez jawnej anemii, często wpływa negatywnie na strukturę włosa i jego zakorzenienie. Szczególną uwagę należy zwrócić na ferrytynę – jej poziom poniżej 40 ng/ml jest częstym czynnikiem hamującym wzrost włosów, nawet przy prawidłowej hemoglobinie. Witamina B12 i witamina D3 odpowiadają za metabolizm komórkowy i jakość keratynizacji – ich niedobory są powszechne i często niezdiagnozowane. Z kolei zaburzenia hormonalne tarczycy mogą doprowadzić zarówno do wypadania, jak i do utraty gęstości, przesuszenia czy osłabienia włosów.
Hormony płciowe i stan metaboliczny – co warto sprawdzić?
U kobiet zmagających się z nagłym przerzedzeniem włosów bardzo często przyczyną okazuje się być zaburzenie równowagi hormonalnej – szczególnie hiperandrogenizm. Dlatego zaleca się wykonanie badań takich jak testosteron całkowity i wolny, DHEA-S, androstendion oraz SHBG. Ich nieprawidłowe wartości mogą wskazywać na łysienie androgenowe lub inne zaburzenia hormonalne, np. PCOS. U mężczyzn warto kontrolować także poziom dihydrotestosteronu (DHT), który bezpośrednio wpływa na miniaturyzację mieszków włosowych. Niezwykle przydatne są także badania związane z gospodarką insulinową – insulina na czczo, glukoza, krzywa glukozowo-insulinowa – ponieważ insulinooporność może wpływać na przewlekły stan zapalny mieszków i pogorszenie odżywienia cebulek. W przypadku dużej utraty wagi lub chorób autoimmunologicznych warto też skontrolować poziom kortyzolu, który jako hormon stresu ma silne działanie kataboliczne na organizm i pośrednio także na włosy.
Markery stanu zapalnego i autoagresji – kiedy są konieczne?
W przypadkach, gdy standardowe badania nie przynoszą jednoznacznej odpowiedzi, lekarze lub trycholodzy mogą zalecić dodatkową diagnostykę ukierunkowaną na układ odpornościowy. Badania takie jak OB, CRP, ANA, przeciwciała tarczycowe (anty-TPO, anty-TG), a także testy reumatologiczne pomagają wykryć ukryty stan zapalny lub rozwijające się choroby autoimmunologiczne. Wiele z nich – jak toczeń, celiakia, choroba Hashimoto – może manifestować się jedynie zmianami skórnymi i utratą włosów. Dodatkowo przy łuszczycy skóry głowy, łojotokowym zapaleniu czy podejrzeniu grzybic i bakteryjnych infekcji wykonuje się badania mikrobiologiczne lub skórne testy diagnostyczne. Z pomocą w tego typu rozpoznaniach przychodzi często trycholog – specjalista, który potrafi rozpoznać charakterystyczne zmiany i skierować pacjenta na pogłębioną diagnostykę. Jeśli chcesz dowiedzieć się więcej o rekomendowanych rozwiązaniach terapeutycznych opartych na wynikach badań, sprawdź także: https://zdrowy.wroclaw.pl/skuteczne-zabiegi-na-porost-wlosow-co-poleca-trycholog-z-wroclawia/
Diagnostyka trychologiczna – uzupełnienie laboratoryjnych analiz
Badania laboratoryjne to jedno, ale coraz większą rolę w procesie diagnozowania przyczyn wypadania włosów odgrywają również specjalistyczne analizy trychologiczne. Trichoskopia, czyli mikroskopowa analiza skóry głowy i włosów, pozwala na ocenę stanu ujść mieszków włosowych, obecności stanu zapalnego, gęstości porostu, proporcji włosów w fazie wzrostu do fazy telogenu oraz cech charakterystycznych dla łysienia androgenowego, plackowatego lub telogenowego. Coraz częściej wykonuje się również badania mineralogramu włosa (analizy pierwiastkowej), które pokazują poziom nagromadzonych toksyn, niedoborów mikroelementów i metali ciężkich. Choć kontrowersyjne w środowisku medycznym, tego typu testy bywają przydatne jako uzupełnienie całościowego obrazu sytuacji pacjenta, zwłaszcza w długotrwałych i opornych przypadkach.
Jak interpretować wyniki i co dalej?
Samo wykonanie badań to dopiero początek drogi. Ich interpretacja powinna być zawsze przeprowadzona przez lekarza, a najlepiej specjalistę zajmującego się problematyką włosów – endokrynologa, dermatologa, trychologa klinicznego lub internistę z doświadczeniem w diagnostyce przyczyn wypadania. Warto pamiętać, że normy laboratoryjne nie zawsze odzwierciedlają optymalne wartości dla wzrostu włosa – np. ferrytyna może być „w normie” przy 10 ng/ml, ale dla cebulek włosowych wartość optymalna to często ponad 70 ng/ml. To samo dotyczy witaminy D3 czy poziomu SHBG. Dlatego nie wystarczy patrzeć na wyniki – trzeba rozumieć ich znaczenie w kontekście indywidualnej sytuacji pacjenta, stylu życia, objawów klinicznych i historii chorób.
Podsumowanie: badania jako punkt wyjścia do skutecznej terapii
Zmagając się z nadmiernym wypadaniem włosów, warto pamiętać, że każda skuteczna terapia zaczyna się od dobrej diagnozy. Zamiast eksperymentować na oślep z kosmetykami czy suplementami, lepiej skierować się do laboratorium i specjalisty, który pomoże zrozumieć rzeczywiste przyczyny problemu. Odpowiednio dobrany zestaw badań pozwala nie tylko zidentyfikować źródło osłabienia cebulek, ale także zapobiec poważniejszym schorzeniom, których wypadanie włosów jest tylko pierwszym objawem. Współczesna trychologia, wspierana wiedzą medyczną i nowoczesną diagnostyką, daje realną szansę na zatrzymanie procesu wypadania, odbudowę włosów i powrót do równowagi. Warto z niej skorzystać zanim będzie za późno.
Artykuł zewnętrzny.









